Filip Żagiel: “Mój styl gry się obroni na najwyższym poziomie” [WYWIAD]

Powrót Filipa Żagla do Polonii Bytom ucieszył niebiesko-czerwone środowisko klubu dwukrotnego mistrza Polski. Pochodzący z Lewina Brzeskiego 23-letni zawodnik po roku przerwy wraca, aby znów cieszyć się grą w bytomskim Klubie. O Polonii, szansie debiutu w Ekstraklasie czy znajomości z Przemysławem Wiśniewskim przeczytacie w wywiadzie z naszym sympatycznym zawodnikiem. Miłej lektury!

 

Mateusz Skutnik: Tego lata ponownie zawitałeś do Bytomia. Większość zawodników Polonii pewnie kojarzyłeś z poprzedniego pobytu przy Olimpijskiej, natomiast Ruslana Zubkova znałeś z Ruchu Chorzów. Jakie pierwsze myśli towarzyszyły Ci wchodząc do szatni Polonii po rocznej przerwie?

Filip Żagiel: Na pewno czułem swego rodzaju ekscytację, bo pamiętam, jak dobrze i pewnie funkcjonowałem w tej szatni. Polonia ma naprawdę świetną atmosferę wewnątrz szatni i po roku rozstania mogę stwierdzić, że ten atut, bo tak trzeba to nazwać, jest wciąż doskonale zachowany.

 

MS: Jesteś w Bytomiu niezwykle lubianym zawodnikiem, którego przyjście ucieszyło fanów Polonii. Jakiego Filipa Żagla oczekujesz z kolei Ty sam, aby po każdym meczu cieszyć się z solidnie wykonanej pracy?

FŻ: Po pierwsze cieszę się z tego, jak Kibice Polonii zareagowali na mój transfer, jestem Im za to wdzięczny. Zawsze oczekuje od siebie ofensywnej i technicznej piłki, natomiast każdy wie, jaki cel w tym roku jest postawiony przed całym Klubem. Jeśli będziemy schodzili z boiska z trzema punktami, będę zadowolony. Żaden mój indywidualny występ nie będzie w stanie zastąpić mi zwycięstwa. Wygrywajmy, cieszmy się piłką, róbmy to czego oczekują od nas Trenerzy, a wszyscy będziemy czuć radość w nadchodzącym sezonie.

 

MS: Szybkość, drybling i dokładność to dalej mocne strony Filipa Żagla?

FŻ: Myślę, że mam ich dużo więcej! (śmiech) Pewnie wielu ludzi myśli, że ostatni rok był dla mnie stracony, ale korzystając z okazji chciałbym wyprowadzić ich z błędu. Jestem dużo lepszym piłkarzem, niż ten, który odchodził z Polonii Bytom rok temu. Pomimo małej ilości minut każdy Kibic Ruchu wie, że zasługiwałem na więcej. Tak się nie stało, to był mimo wszystko bardzo owocny okres. Tak czasami bywa, że ktoś nie chce na Ciebie postawić z takiego, czy innego powodu. Przyszedłem do Polonii nieprzypadkowo, każdy mi tu ufa, wierzy w to, jak wiele mogę dać drużynie na boisku, a tego teraz potrzebuję.

 

MS: Wróćmy nieco do początku Twojej przygody z piłką. Na początku 2014 roku z Pomologii Prószków trafiłeś do Akademii Górnika Zabrze. Jak wspominasz tamten czas? Grałeś wtedy w jednej drużynie m.in. z Dominikiem Koniecznym, z którym znów będziesz miał okazję zagrać.

FŻ: Bardzo cieszę się, że Dominik jest w Polonii i cały czas się rozwija. Znam go dobrze i wiem, że wkłada ogromny wysiłek, gdy wchodzi na boisko tak samo w treningu, jak w meczu. ”Koniol” to zawodnik, który na pewno zasługuje na szansę w wyższej lidze i mam nadzieję, że stanie się tak już za rok w barwach klubu z Olimpijskiej.

 

MS: Innym zawodnikiem, z którym dzieliłeś szatnię był Przemysław Wiśniewski. Zawodnik z Twojego rocznika po występach w Górniku trafił na Półwysep Apeniński i zasilił spadkowicza z Serie A, Wenecję. Twoim zdaniem to dobry kierunek dla młodych Polaków? Wiele osób już od lat podąża tą ścieżką, jednak nie każdemu udaje się tam zabłysnąć…

FŻ: Przemka znam już parę lat, chodziliśmy razem do klasy w liceum. Na pewno nikt wtedy nie spodziewał się, że jego kariera tak się rozwinie. Trafił na dobrych ludzi, wykorzystał szansę i teraz jest w trakcie fantastycznej przygody. Uważam, że z takich okazji trzeba korzystać, a to czy się uda zależy od wielu czynników. Najważniejsze i zarazem najtrudniejsze w takich momentach jest nie zatracić wiary w swoje umiejętności, pomimo dużo większej konkurencji, niż miało się w Polsce. Oby Przemkowi udało się zaistnieć tam co najmniej tak, jak w barwach Górnika, życzę mu powodzenia i na pewno kibicuje.

 

FŻ: Do kadry pierwszego zespołu Górnika Zabrze zostałeś włączony podczas sezonu 2015/2016, kiedy Górnik spadał z Ekstraklasy. Kolejny rok w Zabrzu to jednak występy głównie w Centralnej Lidze Juniorów oraz w III-ligowych rezerwach. Nie żałujesz, że nie dano Ci szansy występu w Ekstraklasie?

FŻ: Gdybym miał mówić o tym, czego żałuję w trakcie mojej przygody z piłką i jak wiele razy nie dostawałem szansy na którą liczyłem, musielibyśmy chyba zrobić o tym osobny wywiad. Myślę, że gdyby w tamtym sezonie Górnik był w górnej ósemce, dostałbym szansę gry w Ekstraklasie od trenera Ojrzyńskiego, ale tak się nie stało i nie ma co do tego wracać. Zagram w Ekstraklasie prędzej, czy później, a takie sytuacje jak tamte, tylko motywują mnie do ciężkiej pracy nad sobą.

 

MS: Późniejsze wypożyczenie do Odry Opole czy transfer do Chojniczanki były mimo wszystko krokiem na przód Twojej piłkarskiej przygody, czy wręcz przeciwnie? Oba kluby znajdowały się wtedy na szczeblu centralnym, ale znając Twoje ambitne podejście, tych minut spędzonych na placu gry mogłoby być więcej…

FŻ: Patrząc na ligi na pewno można nazwać te ruchy transferowe krokiem na przód, ale gdy spojrzy się, jak wszystko się potoczyło, to chyba nie do końca. Mogłem pokierować tym wszystkim inaczej, ale zawsze po czasie łatwo mówić, że zrobiłoby się inaczej. Wiem, że w Opolu mogło się to potoczyć lepiej, ale jak to u mnie bywa piłkarskie życie mnie testuje, a ja mam zamiar pewnego dnia znaleźć się w Ekstraklasie i pokazać wielu ludziom, że mój styl gry się obroni na najwyższym poziomie.

 

MS: Twój pobyt w Ruchu Chorzów zakończony awansem był można powiedzieć „słodko-gorzki”. 23 mecze ligowe to jednak dobry dorobek, ale ledwie dwie bramki i zero minut w tych najważniejszych grach barażowych o awans. Awansu do Fortuna 1. Ligi jednak nikt Ci nie zabierze.

FŻ: Patrząc na to ile minut zaliczyłem w trakcie tych 23 meczów nie powiedziałbym, że to ”ledwie dwie bramki”. Jak wspominałem większość Kibiców Ruchu widziało, że gdy wchodziłem na boisko zostawiałem całe serce i dawałem dużo powiewu świeżości z przodu. Zasługiwałem na więcej i nikt nie jest w stanie wmówić mi, że było inaczej.

 

MS: Skorzystała na tym właśnie Polonia. Ruslan Zubkov, a więc Twój kolega z szatni, powiedział mi, że czuł lekki niedosyt po informacji, że nie znalazł się w kadrze na przyszły sezon w Fortuna 1. Lidze. Jaki to Twoim zdaniem typ zawodnika? Jakbyś opisał jego charakter?

FŻ: Czułem się podobnie. To nigdy nie jest miła informacja dla zawodnika, który ma ważny kontrakt. Ruslan to doświadczony, wprowadzający dużo spokoju obrońca. Gra twardo, bezkompromisowo i do tego jest bardzo dobry technicznie. To bardzo duże wzmocnienie dla Polonii w kontekście gry o awans do 2 ligi.

 

MS: Śledzisz dalej poczynania Ruchu?

FŻ: Na stadion nie chodzę, bo wszystko jest zbyt świeże i dalej czuję ogromną złość na całą sytuację. Oglądam mecze w telewizji i śledzę poczynania kolegów. Życzę im jak najlepiej.

 

MS: Czego Ci najbardziej brakowało przez ten rok rozbratu z Polonią? Możliwości treningu z Jurkiem Szpernalowskim, zawsze pomocnej Pani Danusi czy może czegoś innego?

FŻ: Pan Kierownik Szpernalowski dzwonił do mnie, gdy dowiedział się o tym, że wszystko oficjalnie zostało klepnięte. To niesamowity człowiek, legenda tego klubu. Potrafi wszystkich pozytywnie nastawić do życia, bo sam się nim po prostu bardzo cieszy. To jeden z tych ludzi, których ciężko będzie zastąpić… podobnie jak Panią Danusię!

MS: Ostatni mecz Ruchu z Polonią to pamiętny mecz przy Cichej i porażka. Jaki Twoim zdaniem mecz w tej rundzie może choć trochę urosnąć rangą czy scenariuszem do tamtego wydarzenia?

FŻ: W tym sezonie każdy mecz będzie dla nas najwyższej rangi. Liczy się tylko awans, więc trzeba wygrywać każdy mecz.

 

Rozmawiał: Mateusz Skutnik

Wszystkie filmy

bydziehaja.pl

Miejsce na twoją reklamę